By Anna Gmiterek-Zabłocka, Radio TOK FM (text also available in English)

Jest niewiele instytucji, w których obecne, polskie światopoglądowe podziały widać lepiej niż w przypadku Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Ten rozdźwięk najlepiej oddają różnice między dwoma wykładowcami uczelni: księdzem profesorem, który stanął w obronie aktywistki LGBT i niedawno mianowanym ministrem edukacji, profesorem prawa, który włączył się w rządową kampanię wymierzoną w środowiska LGBT.

Założony w 1918 roku Katolicki Uniwersytet Lubelski im. Jana Pawła II (w skrócie KUL) stworzył przestrzeń dla wielu nurtów myśli katolickiej obecnych w polskim społeczeństwie. Od dawna było tam miejsce i dla liberałów, i dla konserwatystów, a nawet dla radykałów. W tym roku podziały wśród jego kadry okazały się szczególnie widoczne, kiedy, w czasie debat dotyczących praw osób LGBT w Polsce, z KUL-u odezwały się głosy broniących praw aktywistów do protestu, a jednocześnie tych, którzy otwarcie potępiali „ideologię LGBT”.

Katolicki Uniwersytet Lubelski przez lata uznawany był za instytucję otwartą, gdzie każdy miał prawo posiadać własne, choćby nawet niezbyt popularne, przekonania. Dziś niektórzy absolwenci KUL przyznają, że uczelnia bardzo się zmieniła, poszła skrajnie “w prawo”, opowiadając się po jednej stronie sceny politycznej, po stronie obecnie rządzących.

Dwóch wykładowców uczelni, którzy w ostatnim roku mieli szczególny wpływ na debatę publiczną, dobrze oddaje ten podział na tradycję liberalnego katolicyzmu i bardziej radykalne, nietolerancyjne przekonania. Pierwszy wykładowca podpisał poręczenie w sprawie aresztowanej aktywistki LGBT i stał się obiektem dochodzenia dyscyplinarnego na KUL.  Drugi, który kilkukrotnie wypowiadał się o społeczności LGBT obraźliwie i próbował ją demonizować, został niedawno mianowany ministrem edukacji, a władze uczelni oficjalne pogratulowały mu nowego stanowiska.

Uniwersytet, którego mottem jest hasło Deo et Patriae – czyli wezwanie do służby Bogu i Ojczyźnie – jest prywatną uczelnią podlegającą Kościołowi w Polsce, choć działającą jak uczelnie publiczne. Na mocy zapisów Konkordatu uniwersytet jest w większości finansowany z budżetu państwa. Od lat kształci księży na wydziale teologii, ale studiują tu również tysiące osób świeckich, m.in. na takich kierunkach jak prawo, administracja. filologie (w tym polska, angielska, klasyczna), muzykologia, historia sztuki czy wreszcie kierunki przyrodnicze jak np. biotechnologia, architektura krajobrazu, a ostatnio również pielęgniarstwo.

W czasie PRL, gdy Polska była ściśle powiązana i zależna od Związku Radzieckiego, pod skrzydła KUL trafiali m.in. młodzi działacze różnych ruchów dysydenckich, opozycyjnych wobec ówczesnej rzeczywistości, usuwani z innych uczelni w Polsce. Gdy w czasach stalinowskich, w 1949 roku, jeden z rektorów ksiądz Antoni Słomkowski sprzeciwił się utworzeniu na KUL organizacji partyjnej, został zdymisjonowany, a następnie oskarżono go o kontakty z USA, aresztowano i uwięziono. Uniwersytet był też stale inwigilowany przez Służbę Bezpieczeństwa.

W latach osiemdziesiątych XX wieku studenci i wykładowcy uczelni działali w Związku Zawodowym Solidarność, wydawali tajną prasę i periodyki, spotykali się potajemnie na wspólnych rozmowach i modlitwach.

Szczególnym momentem w historii KUL był czas, kiedy pracował tu Karol Wojtyła, późniejszy papież Jan Paweł II. Spędził na uniwersytecie prawie ćwierć wieku, od października 1954 roku – kierował Katedrą Etyki na Wydziale Filozofii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Pracował na uczelni aż do konklawe w 1978 roku, gdy został wybrany papieżem.

“Człowiek o wielu twarzach”: paradoksy polskiego papieża

Postępowanie dyscyplinarne na katedrze etyki

Przez ostatnie lata temu wydziałowi szefował ksiądz profesor Alfred Wierzbicki. Na początku roku Kolegium Rektorskie zapowiedziało, że sprawą jego wypowiedzi medialnych zajmie się rzecznik dyscyplinarny uczelni, choć nie doprecyzowano, o które wypowiedzi chodzi. Jeśli uzna, że ksiądz Wierzbicki naruszył zasady uniwersyteckie, może jego sprawę skierować do komisji dyscyplinarnej, a ta ma prawo wykładowcę ukarać. Wykaz kar zawarty jest w Prawie o Szkolnictwie Wyższym: od upomnienia do pozbawienia prawa do wykonywania zawodu nauczyciela akademickiego.

Skierowanie sprawy księdza Wierzbickiego do rzecznika dyscyplinarnego może mieć związek m.in. z faktem, że ksiądz był jedną z dwunastu osób, które poręczyły za Margot. To aktywistka, która decyzją sądu na dwa miesiące trafiła do aresztu. Areszt zastosowano za atak na furgonetkę organizacji prolife, na której umieszczono hasła nienawistne wobec osób LGBT.

Zdaniem poręczycieli, areszt był w tym przypadku środkiem całkowicie nieproporcjonalnym tym bardziej, że Margot wcale się nie ukrywała. Sąd przychylił się później do zażalenia obrońców i aktywistka LGBT została wypuszczona z aresztu.

Niedługo potem na stronach KUL pojawił się komunikat informujący o tym, że wypowiedzi księdza Alfreda Wierzbickiego, decyzją Kolegium Rektorskiego, czyli władz uczelni, zostają skierowane do rzecznika dyscyplinarnego. Nie określono, o które wypowiedzi chodzi, powołano się jedynie na statut uczelni.

Zgodnie z którym jak podkreślono w komunikacie: „na wydziałach kościelnych uniwersytetu mogą być zatrudnione jako nauczyciele akademiccy te osoby, które należą do Kościoła katolickiego i odznaczają się nieskazitelnością życia, czystością doktryny i pilnością w pełnieniu obowiązków. Nauczyciele akademiccy, którzy nauczają spraw dotyczących wiary lub moralności, zobowiązani są do wykonywania swoich zadań w pełnej wspólnocie z Nauczycielskim Urzędem Kościoła”.

Ksiądz profesor w obronie wykluczanych i prześladowanych

To nie pierwszy raz, gdy ksiądz profesor Alfred Wierzbicki broni mniejszości, staje po stronie tych, którzy cierpią. Gdy w trakcie światowego kryzysu migracyjnego polskie władze kategorycznie sprzeciwiały się przyjęciu uchodźców, on miał inne zdanie.

– Dawniej przedstawiano wyznawców judaizmu jako szkodników, dziś używa się tego samego języka względem uchodźców. Wmawia się społeczeństwu, że ci ludzie przyniosą ze sobą tylko insekty i choroby – mówił na jednym ze spotkań w Lublinie.

Gdy w Polsce rozpoczęła się kampania przeciwko mniejszościom seksualnym, a poszczególne gminy i powiaty zaczęły przyjmować uchwały wymierzone w “ideologię LGBT”, a w przestrzeni publicznej zaczęły się pojawiać skrajnie homofobiczne wypowiedzi, ksiądz Wierzbicki jasno dawał do zrozumienia, że nie zgadza się na tak niehumanitarne i nieludzkie słowa.

– Mamy w Polsce rzecz straszną. Homofobiczna kampania niestety wychodził ze środowisk kościelnych. Wystarczy przypomnieć sobie bardzo upokarzające ludzi słowa abp. Jędraszewskiego o “tęczowej zarazie” – mówił Wierzbicki w wywiadzie dla “Gazety Wyborczej”.

– Pryncypializm etyczny nie może polegać na braku tolerancji. Katechizm Kościoła Katolickiego uczy, że do osób homoseksualnych należy odnosić się z delikatnością –  dodał.

Po tym jak duchowny poręczył za Margot, na ulicach Lublina pojawił się samochód ze specjalnym banerem. Była na nim informacja, że “Michał Sz. pseudonim Margot sprofanował Kościół, wywołał uliczne burdy, promuje ideologię LGBT, a ks. Wierzbicki za niego poręczył”. Twórcy baneru, związani z jedną z organizacji pro life, zażądali zwolnienia ks. Wierzbickiego z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.

Ksiądz nie żałuje, że podpisał poręczenie dla Margot. Mówi, że dziś zrobiłby to samo. – Słyszę głosy, że poręczyłem, mimo że jej nie znam. Ale ja nie muszę jej znać. Chodzi o osobę, która trafiła do aresztu dlatego, że chciano ją dodatkowo pognębić, choć i tak została już zlinczowana – mówił w rozmowie z TOK FM.

Ksiądz przypomniał także, że sam zawsze też był i jest zwolennikiem ochrony życia, sympatyzował nawet z organizacją pro-life, która teraz opowiada się przeciwko niemu. -– Metody, jakimi w tej chwili posługuje się ta organizacja, są bardzo szkodliwe dla samej idei pro-life – powiedział w wywiadzie.

Gesty wsparcia z różnych środowisk

Ksiądz profesor nie chce się już dzisiaj wypowiadać. Przyjął zasadę, że przynajmniej do czasu decyzji rzecznika dyscyplinarnego będzie milczał. Mówią jednak ci, którzy od lat go znają i szanują. Przyjaciele, znajomi, współpracownicy z uczelni. Napisali szereg listów w obronie księdza Wierzbickiego, listów, w których wyrażają z nim solidarność.

Uchwałę w tej sprawie przyjęła też Rada Instytutu Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk. “Postępowanie władz KUL jest sprzeczne z ogólnie przyjętymi zasadami wolności akademickiej, zagwarantowanymi w Konstytucji RP i prawie o szkolnictwie wyższym” – napisano w uchwale.

W gronie osób, które wsparły księdza profesora znalazły się m.in. takie postaci jak: były prezes Trybunału Konstytucyjnego, prof. Andrzej Rzepliński, Rzecznik Praw Obywatelskich, prof. Adam Bodnar, naczelny rabin Polski, Michael Schudrich, który napisał: „martwi mnie ogromnie, że są ludzie, którzy odmawiają Margot i miłości bliźniego, i prawa do sprawiedliwości, oraz uważają, że ksiądz, który się nimi kierował, sprzeniewierzył się tym samym zasadom swej wiary”.

Bodnar o protestach LGBT: “Są pewne granice, których się nie powinno przekraczać”

„Chrześcijaństwo uczy miłości bliźniego, pomocy słabszym i prześladowanym, uczy troski o drugiego. Poręczenie za Margot było właśnie taką postawą” – napisali w liście poparcia przedstawiciele Komitetu Obrony Demokracji. “Działania podjęte przeciwko ks. prof. Wierzbickiemu są nie tylko wyrazem nienawiści, niszczeniem jego dobrego imienia i autorytetu, ale też niezrozumieniem tego, co aktualnie dzieje się w Polsce”

Były rektor KUL, ksiądz profesor Andrzej Szostek zrezygnował ze wszystkich swoich związków z uczelnią, stwierdzając, że krytyczne wypowiedzi ks. Wierzbicki w stosunku do komentarzy czy decyzji niektórych hierarchów Kościoła w Polsce, nie stanowiły podstawy do podjęcia wobec niego tak daleko idących kroków. „Uważam, że decyzja podjęta przez Kolegium Rektorskie KUL jest nieuzasadniona i niesprawiedliwa, krzywdząca ks. Alfreda Wierzbickiego” – napisał były rektor KUL.

Pismo w sprawie księdza Wierzbickiego wystosowali również naukowcy z Uniwersytetu Łódzkiego: “Jako chrześcijaninie, choć nie zawsze katolicy, oraz humaniści (także agnostycy) odczytujemy poręczenie księdza za Margot jako wielki Chrystusowy odruch w odniesieniu do prześladowanych, poniżanych i lżonych. Jako chrześcijanin ks. Wierzbicki miał prawo do takiego gestu, zaś jako obywatel ma prawo także działać publicznie. Zwłaszcza, że jest specjalistą od etyki i nauczania Jana Pawła II” – napisali.

Skrajne poglądy nowego ministra edukacji

Zupełnie odmienną postacią jest nowy polski minister edukacji i nauki prof. Przemysław Czarnek, również wykładowca KUL, znany ze swoich skrajnie konserwatywnych poglądów i wypowiedzi o  “zboczeniach i dewiacjach” w społeczności LGBT. Po raz pierwszy skupiła się na nim uwaga opinii publicznej, kiedy, jeszcze jako wojewoda lubelski, wręczał medale tym samorządom, które przyjęły uchwały anty-LGBT.

Kilka miesięcy temu Przemysław Czarnek zasłynął inną, niechlubną wypowiedzią w studiu telewizyjnym. Stwierdził m.in.: “Brońmy rodziny przed tego rodzaju zepsuciem, deprawacją, absolutnie niemoralnym postępowaniem. Brońmy nas przed ideologią LGBT i skończmy słuchać tych idiotyzmów o jakichś prawach człowieka czy jakiejś równości. Ci ludzie nie są równi ludziom normalnym i skończmy z tą dyskusją”.

Czarnek utrzymuje, że nie mówił tak o ludziach, bo wszystkich ludzi szanuje, ale o “ideologii LGBT”. Zacytujmy więc: “Nie ma wątpliwości, że cała ta ideologia LGBT wyrastająca z neomarksizmu (a ten z marksizmu) pochodzi z tego samego korzenia, co niemiecki narodowy socjalizm hitlerowski, który jest odpowiedzialny za wszelkie zło II wojny światowej, zniszczenie Warszawy i zamordowanie powstańców”.

Po tych wypowiedziach szereg osób uznało, że KUL powinien wszcząć postępowanie dyscyplinarne wobec swojego wykładowcy. Taki wniosek wysłał do rektora m.in. jeden z posłów opozycji, ale również profesor prawa z Uniwersytetu Warszawskiego, który jednocześnie jest przedstawicielem środowiska LGBT i którego słowa Czarnka zabolały szczególnie.

Trybunał w Strasburgu sprawdzi, czy Polska dyskryminuje pary jednopłciowe

Uniwersytet podkreślał, że „nie podziela ani nie identyfikuje się” z tymi wypowiedziami, jednak w zeszłym miesiącu pomimo trwających w tej sprawie czynności, KUL nadał Czarnkowi tytuł profesora. Niedługo później został on mianowany ministrem edukacji, a rzecznik dyscyplinarny uczelni oficjalnie odmówił wszczęcia postępowania przeciwko niemu, powołując się na immunitet poselski Czarnka.

To nie oznacza jednak, że kłopoty Czarnka się kończą – profesor prawa z Warszawy złożył w sądzie pozew przeciwko niemu. O ochronę dóbr osobistych – właśnie za skrajnie kontrowersyjne wypowiedzi na temat rzekomej „ideologii LGBT” i jej korzeni.

Po ogłoszeniu planu powołania Czarnka na ministra edukacji ponad 100 ludzi nauki i kultury podpisało list otwarty wyrażający zaniepokojenie faktem, że kandydat na ministra „wielokrotnie w publicznych wypowiedziach okazywał brak szacunku dla godności człowieka w odniesieniu do osób należących do mniejszości, w szczególności osób LGBT”. Wśród intelektualistów, które sygnowały list znalazł się ks.Wierzbicki.

W czasie obecnych protestów po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego w sprawie prawa do aborcji Czarnek ostrzegał, że wśród uczestników protestów „mamy do czynienia wręcz z oznakami satanizmu”. Groził również uczelniom, że weźmie pod uwagę ograniczenie dotacji dla tych uczelni wyższych, które wsparły protesty, np. dając studentom wolne na czas Ogólnopolskiego Strajku Kobiet. Zdaniem Czarnka, na uczelniach panuje „lewicowa dyktatura”,  którą należy zwalczać.

Większość walk toczących się w ramach polskiej wojny kulturowej – czy to w sprawie aborcji, praw LGBT, czy przemocy domowej – jest związana z Kościołem katolickim i pokazuje jak jego przekonania dotyczące norm społecznych i moralnych wpływają na politykę.

KUL – jeden z wiodących katolickich uniwersytetów w kraju, a w szczególności postaci profesorów Wierzbickiego i Czarnka ogniskują te walki, ale również dobrze ilustrują fakt, że społeczność polskich Katolików nie jest monolitem, obejmuje różnorodne przekonania i konkurujące ze sobą tradycje.

Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta

Anna Gmiterek-Zabłocka, dziennikarka Radia TOK FM. Jej główne zainteresowania zawodowe to tematyka społeczna, m.in. pomoc cudzoziemcom w Polsce, wsparcie osób z niepełnosprawnościami czy ofiar przemocy domowej. Laureatka szeregu nagród, w tym Grand Press w 2010 roku za jeden ze swoich reportaży.

Pin It on Pinterest

Support us!