Marcin Makowski (text also available in English)

Nie było drugiego takiego miejsca na mapie kulturalno-imprezowej Polski. Postindustrialna przestrzeń na ul. Dolnych Młynów 10 w Krakowie, funkcjonowała jak autonomiczne miasto w mieście. Pełne barów, knajp, przestrzeni koncertowych oraz wystawienniczych.

Do końca września Fundacja Tytano, która zarządzała terenem, musi przekazać go obecnemu, hiszpańskiemu właścicielowi. Co w zamian? Mglista zapowiedź budowy zaplecza hotelowego oraz ocalenia przynajmniej części charakteru “DM10”. Czy jedno z ulubionych miejsc życia nocnego krakowian może się odrodzić? Jest pewna nadzieja.

“Ekosystem idei”

Przez lata ta część centrum Krakowa, którą okalały ulice Czarnowiejska, Czysta oraz Dolnych Młynów, była dla mieszkańców jak czarna plama na mapie. Zza płotu wyglądała ceglana, przedwojenna zabudowa, która straszyła pustkami i stopniowo popadała w ruinę. W burzliwym okresie II Rzeczpospolitej, był to jednak tętniący życiem kwartał, zajmowany przez Państwową Fabrykę Cygar i Wyrobów Tytoniowych, będącą jednym z filarów ówczesnej, odradzającej się polskiej gospodarki.

Państwowa Fabryka Cygar i Wyrobów Tytoniowych, ul. Dolnych Młynów (zdjęcie: Narodowe Archiwum Cyfrowe)

Po epoce komunistycznej stagnacji oraz przechodzenia terenu z rąk do rąk, dopiero latem 2016 r., za sprawą Fundacji Tytano, która była jednym z pomysłodawców zaadaptowania kompleksu do celów kulturalno-rozrywkowych, krakowianie mogli zobaczyć na własne oczy, że raptem kilka minut drogi od Rynku Głównego, czekała na nich przestrzeń pełna kraftowych piwiarni, restauracji oraz niepowtarzalnego klimatu. Pomysł, który stała za Dolnymi Młynami był prosty – to chęć przywrócenia pofabrycznego “miasta duchów” lokalnej społeczności, która odnajdzie w nim miejsce również na działalność fundacyjną i debaty.

Przez cztery lata, popularne “Młyny” stały się hubem autentycznego życia nocnego stolicy Małopolski. Przez ten czas, jak wylicza fundacja, odbyło się tu niemal 600 wydarzeń kulturalnych, charytatywnych, stand-upów i koncertów, nazywanych dumnie “miejskim ekosystemem idei”.

W postindustrialnych halach zorganizowano również prawie 150 wystaw obrazów, rzeźb i fotografii, gościły w nich również cykliczne festiwale: Miesiąc Fotografii w Krakowie, Międzynarodowe Triennale Grafiki Kolor w grafice, wystawy oraz obrony prac dyplomowych studentów Akademia Sztuk Pięknych, warsztaty dziennikarskie oraz pokazy filmowe.

– Jak na tak krótki okres, wydaje się nam, że osiągnęliśmy dużo. Mamy być z czego dumni – powiedziała Anna Zemanek z fundacji Tytano w rozmowie z Notes from Poland.

– Myślę, że znika przestrzeń przyjazna dla inicjatyw organizowanych nie tylko przez fundacje, ale również przez mieszkańców. To oni włączali się w mnóstwo działań charytatywnych i społecznych, korzystając z infrastruktury Dolnych Młynów. Działaliśmy w oparciu o inicjatywy oddolne,  nie mieliśmy wielkiego wsparcia zewnętrznego. Cieszę się, że w tym czasie aż tyle udało się zrobić i staliśmy się miejscem niemal kultowym – podsumowuje Zemanek.

Co dalej z “Młynami”?

Oczywiście, jak każde gwarne i żyjące do późnych godzin nocnych miejsce w centrum, również Dolne Młyny miały swoich przeciwników, narzekających na hałas, co weekendowe ekscesy oraz zaśmiecanie okolicznych ulic.

W 2018 roku zaczęły się pojawiać również problemy natury środowiskowej. Hiszpańscy właściciele terenów, spółka Immobilaria Camins Polska (ICP), przedstawiła bowiem zlecone przez nią badania gleby, które wskazywały na konieczność szybkiej wyprowadzki Fundacji Tytano. Wszystko ze względu na m.in. dziesięciokrotne przekroczenie norm dla cynku oraz innych metali ciężkich. Tak rozpoczął się trwający dwa lata spór prawny, który zakończy się 30 września wraz ze zdaniem terenu deweloperowi.

– Zgodnie z umową obiekt zastanie oddany w nie gorszym stanie, niż w momencie jego przejęcia przez Tytano. Nie będę niczego niszczył, zdemontuję to, co mogę wykorzystać w nowych lokalizacjach, przy nowym projekcie. Tak samo postąpią zapewne najemcy, którzy zainwestowali tu niemałe pieniądze – mówi “Gazecie Krakowskiej” Łukasz Kumecki z Fundacji zarządzającej kompleksem.

Jego dalszy los jest jednak dzisiaj niejasny. Hiszpanie wielokrotnie zmieniali zdanie odnośnie zaadaptowania terenów najpierw w większości pod funkcje hotelowe, później mieszkaniowe, a obecnie – jak głosi najnowsza wersja – na multifunkcjonalność.

– Jeśli chodzi o to, co mogłoby się tam znajdować, to byłaby tam m.in. nowocześnie zaprojektowana funkcjonalna przestrzeń, zgodnie z planem miejscowym, wydanym dla nas pozwoleniem na budowę i pozwoleniem konserwatora. Chcielibyśmy, aby swoje miejsca mogli tam znaleźć najemcy np. pracujący ze start-upami czy zaangażowani w działalność kulturalną. W jednym z głównych miejsc usytuowana by została gastronomia, a w dalszej części m.in. punkty usługowe czy punkty noclegowe – mówi lokalnym mediom Aldo Ibanez z ICP.

Część wystawców oraz restauracji, które na dniach opuszczą Dolnych Młynów, przeprowadza się do mających zapełnić lukę rynkową nowych food halli: Hali Lipowej, założonej również w budynku pofabrycznym w dzielnicy Zabłocie, oraz zaadaptowanym do celów gastronomicznych parterze dawnym hotelu Forum nad Wisłą. W żadnym z nich nie da się jednak odtworzyć klimatu małego, zamkniętego dla ruchu miasteczka, na głównej ulicy którego rozstawione są setki leżaków, a gwar rozmów przeplata się z setami popularnych DJ-ów.

Nadzieja na ciąg dalszy

Jak podaje portal lovekraków.pl, dla wszystkich fanów Dolnych Młynów pojawiła się jednak nadzieja. Otóż na wspomnianym industrialnym Zabłociu, zwalnia się właśnie licząca 8 tys. m kw. przestrzeń po dwóch drukarniach, które przeprowadzają się na obrzeża miasta.

– Do tego miejsca nie pasują już hale produkcyjne, manewrujące tiry, składowane palety oraz hałas maszyn poligraficznych. Pomyślałam, że nasz obiekt może być zaadaptowany przez podmioty prowadzące działalność gastronomiczną – mówi portalowi córka właściciela film, Magdalena Leyko-Oleńska.

Pomiędzy ulicami Romanowicza, Ślusarską i Lipową, miałaby zatem powstać przestrzeń przypominająca przedsięwzięcie zarządzane przez Fundację Tytano. Jak twierdzi Leyko-Oleńska, po przedstawieniu wstępnych koncepcji wizualnych, zgłosiło się do niej już ponad setka przedsiębiorców, którzy razem mieliby tworzyć strefę chilloutu, bazar, halę gastronomiczną, piekarnie i herbaciarnie, wzbogacone tężnią solankową i placem zabaw.

– Nie zamierzam tworzyć imprezowni i kopiować podobnych projektów. Na pewno nie będzie klubu z koncertami i tego typu wydarzeń na przestrzeni otwartej. To jest moje założenie z myślą o mieszkańcach. Być może stracimy jakąś część osób, do których taka koncepcja nie trafia, ale uważam, że wielu też doceni nasze podejście – mówi przedsiębiorczyni.

Równolegle krakowscy aktywiści miejscy przekonują, że to, co skończy się na ul. Dolnych Młynów, może zostać odtworzone na przejętych niedawno przez miasto terenach Szpitala Uniwersyteckiego w mieszczącej się po drugiej stronie starego miasta dzielnicy Wesoła. Te rozmowy toczą się jednak na bardzo dużym poziomie ogólności. Bez względu na to, jaka przyszłość czeka podobne projekty, “DM10” było miejscem pod względem urbanistycznym nie do odtworzenia. Unikalnym w skali kraju, na wskroś miejskim, modnym i kulturotwórczym.

Co z fundacją Tytano? Według Anny Zemanek, trwają rozmowy z „poważnymi podmiotami”. – Okazało się, że inicjatywy, które prowadziliśmy, i to miejsce jest po prostu Krakowowi potrzebne. Mam nadzieję, że sprostamy oczekiwaniom – mówi.

Czy to oznacza, że nowa, podobna inicjatywa mogłaby zastąpić Dolne Młyny? Zemanek nie chce zdradzić szczegółów, ale jest optymistyczna. – Być może niedługo będziemy się mogli czymś pochwalić. Koncepcja realizowana na Dolnych Młynów będzie żyła dalej – zapewnia.

To, jakie dziedzictwo Dolne Młyny po sobie pozostawią, stanowi również duże wyzwanie dla Magistratu i prezydenta Jacka Majchrowskiego, którzy w milionowym, uniwersyteckim i pełnym ambicji mieście, muszą znaleźć teren na podobne przedsięwzięcia. Polska stolica kultury nie może być skansenem. W tym sensie Dolne Młyny, w przypominającym niekiedy wnętrze starego kredensu Krakowie, były jak powiew świeżego powietrza. Jeśli zamiast nich mieszkańcy otrzymają puste obietnice i realizację interesów wielkich deweloperów, ostatecznie przegrają wszyscy.

Zdjęcia (jeśli nie określono inaczej): Marcin Makowski

Pin It on Pinterest

Support us!