Aleksandra Janiszewska-Cardone (text also available in English)

Z okazji 300-lecia urodzin malarza Bernarda Bellotto, zwanego Canaletto, Zamek Królewski w Warszawie przygotował specjalną wystawę. Oprócz prezentowanych na stałej ekspozycji wedut, czyli widoków Warszawy, między 23 września 2022 a 10 stycznia 2023 można oglądać wystawę przedstawiającą cały jego dorobek artystyczny.

XVIII-wieczne obrazy Bellotta są dziś dosłownie częścią tkanki miasta Warszawy, ponieważ to po te wyjątkowo szczegółowe dzieła sięgnęli architekci odpowiedzialni za odbudowę stolicy zniszczonej podczas drugiej wojny światowej w poszukiwaniu dowodów tego, jak kiedyś wyglądała i niebawem ponownie będzie wyglądać.

Krakowskie Przedmieście od strony Bramy Krakowskiej, 1767/1768 (domena publiczna)

Efekt jest oszałamiający. Turyści zwiedzający serce zabytkowej Warszawy – Stare i Nowe Miasto oraz tzw. Trakt Królewski, czyli ulice Królewskie Przedmieście i Nowy Świat – mogą łatwo ulec złudzeniu obcowania z kilkusetletnią tkanką miasta.

Polska odbudowuje stolicę

Okolice te bowiem są  “sumą mniej lub bardziej wiernych rekonstrukcji niegdyś stojących w tym mieście budowli oraz nowych budynków oddających atmosferę miejsc i ulic, tak jak rozumieli, pamiętali czy chcieli pamiętać architekci”, jak to poetycko ujęła Małgorzata Omilanowska, polska historyk sztuki i była minister kultury i dziedzictwa narodowego.

„To emanacja marzeń pokolenia architektów doświadczonych traumą wojny, którzy budowali Warszawę taką, jaką chcieli kochać i wierzyli, że jej mieszkańcy takiej pragną”.

Zniszczone Stare Miasto, Warszawa, styczeń 1945r. (foto: M.Świerczyński (Wikimedia/domena publiczna))

Druga wojna światowa była dla stolicy Polski niezwykle niszczycielska. W wyniku działań wojennych, zarówno kampanii wrześniowej 1939 roku, jak i represji okupanta po stłumieniu powstania warszawskiego w 1944 roku, ostatecznie zniszczono około 75 procent zabudowy miasta. Inwentaryzacją ocalałych budynków i planowaniem akcji wznoszenia nowych zajęło się Biuro Odbudowy Stolicy.

Jeden z jego założycieli, Józef Sigalin, sięgnął po nieoczywistego sprzymierzeńca w planach rekonstrukcji Starego i Nowego Miasta. Omilanowska, powołując się na jego wspomnienia, pisze tak: “w pakiecie dokumentacji i planów odbudowy Warszawy przygotowywanym do zaprezentowania delegacji radzieckiej w październiku 1945 roku znalazło się pięć fotografii obrazów Canaletta jako materiały do rekonstrukcji dzielnicy zabytkowej”.

Jak to się stało, że pejzaże miejskie namalowane przez weneckiego artystę w latach siedemdziesiątych XVIII wieku zyskały tak wielkie zaufanie budowniczych powojennej Warszawy?

Kwitnąca XVIII-wieczna stolica

Bernardo Bellotto, używający przydomka Canaletto po swoim słynnym wuju, Antonio Canalu, przybył do Warszawy w 1767 roku. Miasto doświadczało wówczas niezwykle prężnej rozbudowy po zniszczeniach wojennych wieku poprzedniego, w tym szwedzkich najazdów.

Jednym z czynników wspierających rozwój były odbywające się w mieście sejmy – zjazdy magnatów i ziemiaństwa, podczas których głosowano nad rozmaitymi uchwałami, a miasto i jego przedmieścia zapełniały się przyjezdnymi i ich służącymi.

Najbogatsi z nich budowali w stolicy wystawne pałace, by nie szukać gościny na czas zjazdów. Co jeszcze istotniejsze po elekcji Stanisława Poniatowskiego na króla polskiego w 1764 roku, Warszawa ponownie stała się faktycznie rezydencją królewską. Choć stolicę z Krakowa przeniósł tu już w 1596 roku Zygmunt III Waza, jednak kolejni władcy woleli inne siedziby dla swojego dworu – Jan III Sobieski najchętniej rezydował w Wilanowie, a władcy z dynastii saskiej – raczej przebywali w Dreźnie.

Elekcja Stanisława Augusta Poniatowskiego, 1778 (domena publiczna)

Pod rządami Stanisława Augusta odżyło zatem i miasto a z nim zamek królewski jako siedziba najwyższych władz państwowych. Choć czasy panowania monarchy stały się dla Rzeczypospolitej tragiczne w wymiarze politycznym, to przyniosły odnowę życia intelektualnego oraz artystyczno-kulturalnego.

Król otaczał opieką uczonych, pisarzy i artystów, organizował spotkania z ich udziałem (tzw. obiady czwartkowe) na wzór francuskich salonów literackich. Jego mecenat sprzyjał rozwojowi edukacji, nowoczesnych postaw obywatelskich, jak i przyczynił się do rozkwitu sztuki i architektury.

Stanisław August, świetnie wykształcony i obeznany ze współczesną sztuka francuską, doskonale rozumiał polityczną, obywatelską i propagandowa rolę malarstwa. Zamierzał stworzyć w Warszawie akademię na wzór europejski, gwarantującą twórcom awans społeczny i przynależność do kręgu sztuk wyzwolonych.

Planów tych nie udało mu się niestety zrealizować. Częściowo rekompensowała to obecność cudzoziemców zapraszanych na dwór w Warszawie, takich jak Marcello Bacciarelli, Jean-Baptiste Pillement, Josef Grassi, Giovanni Battista Lampi starszy, czy właśnie Bernardo Belotto. Namiastką akademii sztuk pięknych stała się Malarnia Królewska na Zamku, utworzona w 1766 roku i kierowana przez Bacciarellego.

Inventing authenticity: how the rebuilding of Warsaw’s Old Town became a model for other cities

Kształciło się w niej liczne grono artystów polskich. Najbardziej uzdolnionym malarzom król fundował stypendia w Rzymie, Paryżu, Dreźnie. Z jego hojności skorzystali m.in. Aleksander Kucharski, Anna Rajecka, czy Franciszek Smuglewicz. Jak ujęła to historyczka sztuki, Izabela Zychowicz, “nie byłoby dzisiejszej sztuki w Polsce, gdyby nie Malarnia i poczynania Stanisława Augusta w XVIII wieku”.

Pośród pracujących w Polsce cudzoziemców Bernardo Bellotto wyróżniał się szczególnym talentem do uwieczniania widoków miejskich. Pochodzący z Wenecji, gdzie pobierał nauki u wuja, doskonalił swoje umiejętności pracując następnie w Rzymie, Dreźnie, Wiedniu i Monachium.

W Warszawie spędził ostatnie 13 lat swojego życia pracując dla polskiego króla oraz zmieniając oblicze tutejszej sztuki. Stanisław August zamówił u Belotta m.in. 22 widoki stolicy Rzeczypospolitej, prezentujące jej najważniejsze punkty i przeznaczone do dekoracji jednej z sal na Zamku Królewskim. Do dziś można je podziwiać w Sali Canaletta.

Widok Warszawy z Pałacem Ordynackim, 1772 (domena publiczna)

Choć cykl ten powstał z “myślą o utrwaleniu najważniejszych inwestycji architektonicznych samego króla i rodów z nim spokrewnionych”, jak to zauważyła Małgorzata Omilanowska, to jego znaczenie znacząco wykracza poza tak nakreślone ramy. Po pierwsze – cykl ten czynił z Warszawy temat na równi ciekawy, co inne metropolie europejskie, “portretowane” przez wybitnych weducistów, jak Wenecja czy Rzym.

Dzięki obrazom Belotta zgromadzonych w jednym pomieszczeniu, patrzący mógł po raz pierwszy przebywać w kilku miejscach stolicy na raz i podziwiać najważniejsze jej punkty lub spektakularne budowle. Wartość tę docenili szybko współcześni, jak Michał Jerzy Mniszech, na którego zlecenie artysta Zygmunt Vogel skopiował wszystkie weduty w technice akwareli.

Tkanka Warszawy i życie miejskie

Niewątpliwie najbardziej imponujący jest “Widok Warszawy od strony Pragi”, przedstawiający panoramę stolicy ujętą ze wschodniego brzegu Wisły. Zaczynając od prawej widoczne są tam budynki Nowego Miasta, wśród których rozpoznać można gotycką wieżę kościoła Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny oraz kopułę kościoła Sakramentek.

Dalej widoczne są wieże kościołów przy ulicy Freta i Długiej (dominikanów, paulinów i pijarów), na lewo od nich znajduje się Brama Marszałkowska.

Widok Warszawy od strony Pragi, 1770 (domena publiczna)

Jeszcze dalej przedstawiono kamienice staromiejskie, zza których wyłania się wieża i kopuła kościoła jezuitów, a obok nich dach kolegiaty św. Jana Chrzciciela, która obecnie pełni funkcję archikatedry.

W środkowej części panoramy dominują Zamek Królewski i pałac Lubomirskich (dzisiaj zwany pałacem Pod Blachą), na lewo od nich zaś widać stojące wzdłuż Krakowskiego Przedmieścia budowle: kościół  św. Anny, kościół karmelitów, pałac Radziwiłłów (dzisiejszy Prezydencki), kościół Wizytek, kościół Świętego Krzyża, pałac Ordynacki przy Tamce (obecnie Muzeum Fryderyka Chopina) oraz Pałac Ujazdowski z czterema narożnymi wieżami (obecnie siedziba Centrum Sztuki Współczesnej).

Wszystkie te budowle wciąż należą do “turystycznych atrakcji” miasta i są odwiedzane przez tłumy gości podczas wizyty w stolicy.

Widoki miasta stworzone przez Canaletta utrwaliły z resztą nie tylko wygląd tkanki urbanistycznej Warszawy, ale także życie codzienne i obyczajowość mieszkańców XVIII-wiecznej stolicy. Do miasta napływali przedstawiciele wszystkich stanów: szukający kontaktu z królem zamożni magnaci i szlachta wraz ze służbą, a także przedstawiciele mieszczaństwa poszukujący źródeł utrzymania. I to ich portretuje Canaletto ukazując kolejne miejsca w mieście.

Ulica Miodowa w Warszawie, 1777 (domena publiczna)

Obok postaci w tradycyjnych staropolskich strojach – kontuszach przewiązanych pasami słuskimi, z podgolonymi głowami, w wysokich butach, po ulicach przechadzają się postaci w kosmopolitycznych strojach francuskich, z upudrowanymi perukami i eleganckimi butami. Malarstwo Belotta przedstawia reprezentacyjne place i okazałe budowle, obok których znajdujemy widoki ubogiego Powiśla i przechodniów zajętych codziennymi obowiązkami.

Widoki malowane były przy użyciu przyrządu optycznego – camera obscura – stanowiącego protoplastę późniejszego aparatu fotograficznego. Umożliwiał on uzyskanie odbicia obserwowanej przestrzeni, jednak aby je utrwalić, należało samodzielnie przekalkować jego kontury.

Korzystanie z tej maszyny dawało złudzenie wiernego, pozbawionego przekłamań, odwzorowania rzeczywistości. I stąd same pejzaże Canaletta uważane były za wierne, niemal fotograficzne odzwierciedlenia wyglądu miasta z czasów Stanisława Augusta.


Ilustracja działania camera obscura, James Ayscough, A short account of the eye and nature of vision, 1755

Tymoteusz Sawicki w 1927 roku pisał, że te “obrazy architektoniczne stają się jedynym wiernym dokumentem wyrazu stolicy XVIII wieku”, choć miał on już świadomość pewnych swobód kompozycyjnych, które dopuszczał w swoich pracach malarz.

Canaletto bowiem, jak każdy artysta, komponował weduty dla jak najlepszego efektu malarskiego. Oznaczało to zaburzanie perspektywy, relacji przestrzennych czy wyglądu poszczególnych budowli, jeśli dzięki temu kompozycja zyskiwała na wyrazie.

Omilanowska tak podsumowuje efekt, który został poprzez to osiągnięty. “Wizja Warszawy stworzona przez Canaletta jest fascynująca i niezwykle pociągająca. Jej perfekcja w oddaniu detali, klarowność brył ukazanych budowli i urzekające perspektywy stworzyły spójny obraz stolicy w czasach stanisławowskich, i w istocie dla wielu nie ma znaczenia, jak dalece “poprawiony”, “skorygowany”, “wyidealizowany” jest ten obraz”.

Potencjał ukryty w obrazach Canaletta dostrzeżono przede wszystkim w 1945 roku, kiedy członkowie Biura Odbudowy Stolicy stanęli w obliczu niezwykle trudnego zadania – odbudowy zabytkowej tkanki stolicy. Obrazy Bellotta posłużyły przede wszystkim do rekonstrukcji późnobarokowych form takich budowli jak: kościół Sakramentek i zespoły kamienic na Rynku Nowego Miasta, placu Zamkowego i Krakowskiego Przedmieścia.

Kościół św. Krzyża w Warszawie (domena publiczna)

Wszystkie one stanowią dzisiaj atrakcję turystyczną dla odwiedzających Warszawę. Ciekawa anegdota łączy się z rekonstrukcją pałacu Branickich przy Miodowej, niedaleko placu Zamkowego. Zdobiące dzisiaj jego dach jaszczury oraz jedzący banany goryl nigdy nie należały do rzeczywistej dekoracji budowli, choć znalazły się na obrazie Canaletta. Mistrz dodał je zapewne w poszukiwaniu efektu malowniczości samej kompozycji, a następnie wedle tego zrekonstruowano po wojnie pałac.

Autor monografii twórczości Bernarda Belotta, Stefan Kozakiewicz pisał, że wartość wedut malarza dla odbudowy stolicy jest nie do przecenienia. “Pozwoliły one na rekonstrukcje całych fragmentów miasta jak również konkretnych zabytków architektury, dzięki czemu dziś całe obszary Warszawy wyglądają dokładnie tak jak na jego obrazach.”

Można się o tym przekonać na każdym rogu, m.in. dzięki tablicom informacyjnym umieszczonym przy zabytkowych budowlach, które ukazują reprodukcje odpowiednich obrazów mistrza. Oryginalne obrazy również można zwiedzić, w tej samej sali w Pałacu Królewskim, do której były przeznaczone.

Fot: Bernardo Bellotto, Widok Warszawy od strony Zamku Królewskiego, 1773 (Wikimedia/domena publiczna) 

Aleksandra Janiszewska-Cardone jest kuratorką w Muzeum Narodowym w Warszawie, kustoszką malarstwa niderlandzkiego, holenderskiego i flamandzkiego. O sztuce opowida na blogu Otulina oraz w podcaście Otulina o sztuce

Pin It on Pinterest

Support us!