Anna Gmiterek-Zabłocka, TOK FM  (text also available in English)

19-letni Kamil (imię zmienione) z dnia na dzień znalazł się na ulicy. Po tym, jak wyznał rodzicom, że jest gejem, ci wygonili go z domu. – Wynoś się – wykrzyczeli mu prosto w twarz. Usłyszał też, że nie chcą takiego syna i że nic ich nie obchodzi, gdzie pójdzie.

Wybiegł z domu dosłownie z tym, co miał pod ręką. – Dziś wiem, że dobrze się stało. Owszem, znalazłem się “na lodzie”, zostałem na chwilę bezdomnym, ale było warto – mówi  z perspektywy kilku miesięcy.

Na kilka dni zatrzymał się u koleżanki, a potem w sieci znalazł informację o mieszkaniu interwencyjnym dla takich jak on – osób ze społeczności LGBT w kryzysie bezdomności.

Poland ranked as worst country in EU for LGBT people for second year running

Mieszkanie na razie jest jedno, ale niewykluczone, że powstaną kolejne. Jest prowadzone przez trzy organizacje pozarządowe: Fundację PO DRUGIE, Kampanię Przeciw Homofobii i Stowarzyszenie My Rodzice. Skontaktował się z fundacją. – Powiedzieli, że zrobią wszystko, by mi pomóc – opowiada. I tak się stało.

– Bywa, że młody człowiek po coming oucie traci wszelkie wsparcie ze strony najbliższych. Staje się wrogiem, balastem, wstydem. Nasze działania zmierzają do zapewnieniu mu poczucia bezpieczeństwa  oraz usamodzielnienia się – mówiła tuż po otwarciu mieszkania Ewa Miastkowska ze stowarzyszenia My Rodzice.

W mieszkaniu, które uruchomiono w marcu 2021 roku, jednocześnie mogą przebywać cztery osoby. Muszą mieć skończone 18 lat – górny limit to 29 lat.  Obok młodych ludzi, wyrzucanych z domów przez rodziców, trafiają tu też m.in. osoby transpłciowe i homoseksualne – byli wychowankowie domów dziecka.  Uczą się odpowiedzialności i współpracy. Służy temu choćby możliwość wspólnego przygotowywania posiłków.

Jeśli mieszkaniec zaczyna pracę, symbolicznie dokłada się do czynszu (z reguły kwoty są niewielkie, maksymalnie do 500 zł). Jak słyszymy, chodzi o to, by uczyć młodzież, że w życiu nie ma nic za darmo i że warto czuć się odpowiedzialnym m.in. przy współpłaceniu za mieszkanie.

Campaign presents Polish “rainbow families” to promote LGBT acceptance

Kamil w fundacyjnym mieszkaniu mieszkał przez dwa miesiące. W tym czasie podjął pracę w gastronomii, jednocześnie był pod opieką psychologa, złożył dokumenty na studia i się na nie dostał. Dziś mieszka już na stancji – stara się na nowo ułożyć swoje relacje z rodzicami. – To mieszkanie, do którego trafiłem, było dla mnie wsparciem. Miałem gdzie spać – tłumaczy.

Mieszkanie ma swój regulamin. – Nie można pić alkoholu czy brać narkotyków – tłumaczy Agnieszka Sikora z Fundacji PO DRUGIE. To jeden z powodów, dla których jest tu dość duża rotacja – od marca 2021, gdy mieszkanie ruszyło, dach nad głową znalazło tu już 17 osób.

– Gdy jedni się wyprowadzają, wprowadzają się inni. Nie ma wygórowanych wymagań. – Jeśli uznajemy, że sytuacja jest trudna, dramatyczna, pomagamy – tłumaczy Agnieszka Sikora.

Osoby LGBT w Polsce bardzo często doświadczają różnych form przemocy związanej z homofobią czy transfobią. Sprzyja temu m.in. obecna sytuacja polityczna i nagonka na LGBT ze strony partii rządzącej i Kościoła  – choćby słowa jednego z kościelnych hierarchów o “tęczowej zarazie” .

LGBT “deviants don’t have same rights as normal people”, says Polish education minister

Rodzice często nie przyjmują do wiadomości, że ich dziecko jest homoseksualne czy transpłciowe. Bywa, że z tego powodu zamykają syna czy córkę w domu, nie pozwalają się z nikim spotykać, zabierają komórki czy dostęp do internetu, “odcinają” od pieniędzy czy od jedzenia. Za karę.

W grudniu 2021 Kampania Przeciw Homofobii opublikowała raport “Sytuacja społeczna osób LGBT w Polsce”, który powstał na podstawie badania przeprowadzonego przez naukowców z Centrum Badań nad Uprzedzeniami Uniwersytetu Warszawskiego.

Wynika z niego m.in., że młodzi coraz rzadziej mogą liczyć na pomoc ze strony najbliższych – nastąpił spadek poziomu akceptacji. Wśród matek, które wiedzą o nieheteronormatywności swoich dzieci, zaakceptowało ją tylko 61%. Jeszcze gorzej jest wśród ojców – 54%.

Przemoc w domu, ale też wynikająca z niej bezdomność młodych osób LGBT to problem dość powszechny. Badanie Agencji Praw Podstawowych Unii Europejskiej z 2020 roku wskazało, że nawet 1 na 5 osób LGBT w Europie, w tym w Polsce, w ciągu życia doświadcza kryzysu bezdomności.

Na podobną tendencję zwraca również uwagę wspomniany wcześniej raport Kampanii Przeciw Homofobii. Po raz pierwszy w historii odniesiono się w nim do kwestii bezdomności osób LGBT. Prawie 17% ankietowanych doświadczyło co najmniej jednego epizodu bezdomności, przy czym w 10% przypadków brak dachu nad głową trwał ponad rok.

Warto przy tym odnotować, że co dziesiąta osoba LGBT była wyrzucona z rodzinnego domu, a 20% z niego uciekło. Chodzi przy tym szczególnie o ludzi młodych, uczących się.

Jak tłumaczy Agnieszka Sikora, ci, którzy trafiają do mieszkania dla osób LGBT, nie zawsze spotykają się z transfobią czy homofobią w swoich domach. – Z reguły te osoby mają na głowie więcej niż jeden problem, choćby uzależnienie. Przestają się uczyć, mają problemy emocjonalne, rodzinne, osobowościowe – mówi.

Maksymalny czas pobytu w mieszkaniu to 12 miesięcy, z możliwością przedłużenia. Podopieczni dostają indywidualne wsparcie opiekuna – “dobrą duszę”, która im na co dzień pomaga i nad nimi czuwa (chodzi choćby o to, by nie było alkoholu czy narkotyków).

Mają też zapewnioną pomoc psychologiczną (terapia indywidualna czy grupowa – w zależności od potrzeb) czy wsparcie prawnika m.in. przy sprawach związanych z doświadczeniem przemocy. Jeśli mają problem z uzależnieniem, pracuje z nimi terapeuta uzależnień.

Town of 11,000 becomes smallest in Poland to host LGBT parade

Jest również doradca zawodowy – to szczególnie ważne, bo osoby młode, bez większego doświadczenia życiowego, najczęściej nie potrafią się odnaleźć na rynku pracy. Niejednokrotnie nie mają pojęcia, kim chciałyby być i w jakim kierunku się kształcić. Nie potrafią napisać CV czy pokazać swoich mocnych stron. Nie wiedzą, jak być asertywnym czy jak utrzymać samodyscyplinę.

Co ważne, tworzy się ich “sieć wsparcia”. Poznają osoby, dla których nie są “dziwolągiem”, “dewiantem” czy “pedałem”. Osoby, które służą im radą i pomocą; do których można w trudnej chwili zadzwonić albo – jeśli jest taka potrzeba – po prostu się przytulić. Uczą się, czym jest przyjaźń, poleganie na sobie czy dotrzymywanie słowa.

“Takie mieszkanie może być trampoliną”

Psycholog i psychoterapeuta Jan Świerszcz współprowadzi w Warszawie Ośrodek Terapii i Rozwoju „Dobrze, że jesteś”. Na co dzień pomaga m.in. osobom ze społeczności LGBT. Nie ma wątpliwości, że tworzenie bezpiecznych miejsc dla takich osób jest niezwykle potrzebne – w innych krajach świetnie się to sprawdza, a w Polsce tego brakowało.

– Takie mieszkanie może być dla młodych osób LGBT trampoliną, która pozwoli im się wybić. Mogą dostać wsparcie środowiskowe, socjalne, a dzięki temu również – zasoby do radzenia sobie w życiu: co i jak załatwić, gdzie pójść, jak wyjść z jakiegoś kryzysu – tłumaczy psycholog.

Osoba doświadczająca przemocy może odżyć i próbować wyjść na prostą dopiero wtedy, gdy wyrwie się z przemocowego kręgu.  Przemoc tak samo boli kobietę, która mieszka pod jednym dachem z agresywnym mężem,  jak i nastolatka, który jest dyskryminowany i prześladowany przez rodzinę ze względu na swoją orientację czy tożsamość płciową.

– Doświadczanie poniżania, krzywdy, bólu jest takie samo, choć próby wychodzenia z tego mogą być różne. W przypadku, gdy sprawcą przemocy jest np. ojciec rodziny, sąd może nakazać mu opuszczenie mieszkania. W rodzinie z nastolatkiem LGBT to nie wchodzi w grę – mówi mówi Renata Durda, kierowniczka “Niebieskiej Linii”, czyli Ogólnopolskiego Pogotowia dla Ofiar Przemocy w Rodzinie, które działa od 1995 roku.

– Dlatego takie bezpieczne miejsce, w którym mogą zamieszkać osoby LGBT, jest dla nich ważne – dodaje Renata Durda.

Mieszkanie interwencyjne to nie wszystko. Warszawa od września 2021 roku może się też pochwalić działalnością hostelu dla osób LGBT. To kolejna forma wsparcia dla osób w kryzysie bezdomności. Udało się go otworzyć dzięki władzom Warszawy, które – w ramach rozpisanego na trzy lata projektu – finansują działalność placówki. W roku 2021 Stowarzyszenie Lambda Warszawa, które go prowadzi, dostało na to 261.800 zł, a w latach 2022-2023 otrzyma po 255.500 zł.

Joint Polish-Ukrainian LGBT parade held in Warsaw

Jak tłumaczy wiceprezydentka Warszawy, Aldona Machnowska-Góra, miasto zdecydowało się otworzyć hostel, bo nie mogło patrzeć na problemy, jakie dotykają osoby LGBT.

– Mamy falę wyrachowanego i zaplanowanego ataku na osoby ze społeczności LGBT, mamy falę nienawiści wobec tej grupy w części mediów, mamy strefy antyLGBT, ale pojawiły się też śmiałe ataki personalne na osoby np. z tęczowymi emblematami na ulicach – mówi pani prezydent.

Machnowska wyjaśnia, że miasto otrzymuje informacje, że na drzwiach mieszkań, w których żyją rodziny jednopłciowe, pojawiają się pełne nienawiści znaki, napisy. Stąd nasza decyzja o podpisaniu Warszawskiej Deklaracji LGBT+ i o utworzeniu hostelu – dodaje Machnowska-Góra. Do hostelu można się zgłosić drogą mailową lub zadzwonić.

Wsparcie dla osób LGBT było jedną z obietnic wyborczych obecnego prezydenta Warszawy, Rafała Trzaskowskiego. Jednym z jego haseł z kampanii wyborczej była “Warszawa dla wszystkich”.  Stąd – po wygranych wyborach – podpisanie Deklaracji LGBT – dokumentu, który mówi o prawach tęczowej społeczności i zakazuje dyskryminacji. Deklaracja była pierwszym takim dokumentem w polskim samorządzie. Jednym z jej najważniejszych zapisów  było właśnie stworzenie hostelu.

– Gwarantujemy pobyt w hostelu do trzech miesięcy – z możliwością przedłużenia. Mamy też pomoc pracownika socjalnego, psychologa, terapeuty. Zależy nam na tym, by osoby wychodziły od nas z umiejętnościami społecznymi, by stały się jak najbardziej samodzielne – mówi Sulimir Szumielewicz, koordynator hostelu Lambdy.

Kto trafia do placówki? Młodzi, którzy doświadczają homofobii, bifobii, transfobii i innych uprzedzeń i z tego powodu muszą uciekać z domu. Niedawno u progu Lambdy stanął młody człowiek, z jedną reklamówką w dłoni, w której miał szczoteczkę do zębów, koszulę i kilka innych drobnostek. – Schronienie w hostelu pozwala mu ustabilizować swoją sytuację – mówi pan Sulimir.

Hostel działał w Warszawie już wcześniej, w latach 2015-2016, był pierwszym tego typu miejscem w Europie Środkowo – Wschodniej. Wtedy z jego pomocy skorzystało ponad 70 osób, m.in. maturzysta, który właśnie mieszkając w hostelu zdał egzamin dojrzałości. Niestety, placówkę trzeba było wtedy zamknąć, bo zabrakło pieniędzy na jej działalność.

– Do hostelu trafiłem przypadkiem. Mieszkałem tu kilka miesięcy – opowiada Michał (imię zmienione) Nie ma wątpliwości, że tego typu wsparcie to “koło ratunkowe” dla wielu młodych ludzi. – Znalazłem pracę, zacząłem zarabiać, dziś życie się jakoś poukładało – dodaje. I cieszy się, że hostel znów zaczął działać.

Polish city offers support to LGBT youth as part of equality month campaign

Społeczność LGBT chciałaby móc tworzyć takie hostele czy mieszkania dla osób spod znaku tęczy także w innych większych i mniejszych miastach. Po Warszawie, kilka miesięcy temu mieszkanie interwencyjne udało się uruchomić również w Poznaniu. Prowadzi je Stowarzyszenia Grupa Stonewall ze wsparciem władz Poznania. Dostało na to od miasta 60 tysięcy złotych. Takie marzenie ma również Stowarzyszenie Marsz Równości z Lublina – na razie jednak bez konkretnych planów.

Problemem są pieniądze, ale też przychylność samorządu. Przy dużej “nagonce” na społeczność LGBT – w czasie gdy niektóre samorządy przyjmują deklaracje przeciw temu, co nazywają “ideologią LGBT” i homofobicznych wypowiedzi przedstawicieli władzy – prezydenci i burmistrzowie nie chcą przeznaczać środków na taką działalność. Obawiają się m.in. tego, że stracą na tym w oczach mieszkańców, że przy kolejnych wyborach nikt ich nie wybierze.

Problemem hostelu czy mieszkania jest też to, że można w nich mieszkać tylko przez określony czas. Trzy czy nawet sześć miesięcy pobytu nie wszystkim wystarczy, by stanąć na nogi i podjąć samodzielne życie. Wiele zależy od tego, po jakich przejściach w swoim domu jest młody człowiek ze społeczności LGBT, jaką ma osobowość, czy łatwo buduje relacje. Niektórzy na zbudowanie swojej “sieci wsparcia” potrzebują po prostu więcej czasu. A ta “sieć wsparcia” to przyjaciele, na których można polegać; znajomi, których można poprosić o radę; psycholog, któremu można zaufać czy pracownik socjalny, który pomoże choćby w poszukiwaniu pracy czy ubieganiu się o zasiłek z pomocy społecznej.

Cała rzecz w tym, by osoby LGBT wiedziały, że obok homofobicznej rodziny są też ludzie, którzy chcą i mogą im pomóc – choćby udostępniając mieszkanie interwencyjne czy miejsce w tęczowym hostelu. Nie mogąc liczyć na rodzinę, posiadanie takiej “sieci wsparcia” jest niezwykle ważne.

Zdjęcie: Piotr Skornicki / Agencja Gazeta

Anna Gmiterek-Zabłocka jest dziennikarką Radia TOK FM, specjalizuje się w tematyce społecznej, m.in. migracji, przemocy domowej i problemów osób niepełnosprawnych. Jest laureatką m.in. nagrody Grand Press za rok 2010.

Pin It on Pinterest

Support us!